Co dalej z handlem w branży spożywczej po pandemii?

Epidemia koronawirusa COVID-19 i spowodowane nią spowolnienie gospodarcze stały się przełomowym momentem dla wielkopowierzchniowych sklepów spożywczych. Początkowo wydawało się, że przedsiębiorstwa te wyjdą obronną ręką w starciu z pandemią. Jednak dalsze ograniczenia w handlu, wprowadzane przez rządy poszczególnych państw oraz zmiana zwyczajów zakupowych konsumentów pokazały, że firmy handlowe muszą uruchomić strategie, które pozwolą im nie tylko ograniczać straty, ale przede wszystkim umożliwią dalszy rozwój.

Specjaliści Comarch wspólnie z analitykami francuskiego Institut du Commerce Connecte opracowali dokument „Co dalej z handlem po pandemii”, w którym przeanalizowali kilka rozwiązań wprowadzonych m.in. przez amerykańską sieć Whole Foods czy francuską Monoprix.

Dodatkowo eksperci opisują, że informatyzacja branży spożywczej nabierze tempa, a e-handel stanie się stałym elementem działalności.

Internetowe supermarkety

Aż 5 mld złotych może wynieść spadek przychodów wśród centrów handlowych w Polsce. To wariant pesymistyczny scenariusza, jaki przewidują analitycy firmy Deloitte w raporcie „Wpływ pandemii COVID-19 na sektor centrów handlowych w Polsce”. Natomiast według optymistycznych prognoz rynek ten skurczy się o 1,5 mld złotych - pod warunkiem, że klienci szybko wrócą do zachowań konsumenckich z 2019 roku oraz ominie nas druga fala epidemii, która prawdopodobnie wymusiłaby kolejne restrykcje i ograniczenia czy nawet przejściowe zamknięcie centrów handlowych w okresie jesiennym. 

- Obecna sytuacja nie sprzyja detalistom – przyznaje Tomasz Rutkowski, dyrektor konsultingu Comarch ERP. Ludzie będą teraz raczej mniej skłonni do spędzania dwóch godzin w hipermarkecie w soboty. Prędzej wybiorą zakupy online lub zakupy w małych sklepach. W interesie dużych sieci spożywczych jest przestawienie się na usługi online z dostawą kurierem lub click & collect, ponieważ na ten format zakupów będzie duże zapotrzebowanie - dodaje.

Takie rozwiązanie wdrożyła w okresie pandemii amerykańska sieć sklepów spożywczych Whole Foods. Kierownictwo firmy podjęło decyzję o tymczasowym zamknięciu supermarketu przy Bryant na Manhattanie, który został przekształcony w stanowisko do przygotowania i odbioru zamówień składanych wyłącznie online. W ten sposób sklep jest w stanie obsłużyć ich znacznie większą ilość.

W tzw. dark store przekształcono również jeden z klasycznych supermarketów sieci Kroger w Cincinnati (Ohio).

- Obecnie model click & collect jest idealnym rozwiązaniem dla naszych klientów, szczególnie seniorów i osób w grupie ryzyka – przyznaje Erin Rolfes, rzecznik prasowy sieci Kroger.

Podobne rozwiązanie przyjęła sieć sklepów Monoprix, która w Paryżu przekształciła pięć sklepów w magazyny przeznaczone wyłącznie do sprzedaży internetowej.

Zapotrzebowanie na terabajty

Zwiększona liczba zamówień składanych przez formularze znajdujące się na stronach internetowych oznacza wzrost ruchu i ryzyko przeciążenia serwerów. Dlatego firmy handlowe muszą inwestować w infrastrukturę sprzętową, która jest odpowiedzialna za obsługę ruchu online. Przykładowo, w Stanach Zjednoczonych Ahold Delhaize holenderskie przedsiębiorstwo handlu detalicznego, podwoiło wydajność serwerów obsługujących dostawy zamówień internetowych ze sklepu Peapood.

- Firmy handlowe muszą zdawać sobie sprawy z faktu, że trend robienia zakupów artykułów spożywczych w sieci utrzyma się, a nawet będzie przybierał na sile. Co oznacza, że strony internetowe będą musiały obsługiwać w przyszłości znacznie większą ilość zamówień. Firmy, które nie zaczną rozbudowywać środowiska informatycznego pozostaną w tyle za konkurencją. W okresie pandemii klienci są bardziej cierpliwi i rozumieją opóźnienia w składaniu oraz realizowaniu zamówień czy też nawet stanie w wirtualnych kolejkach. Ale z czasem będą oczekiwali sprawnej i bezproblemowej obsługi oraz bezpiecznych transakcji. Dlatego firmy z branży retail już teraz muszą dostosowywać systemy informatyczne z uwzględnieniem zmian, jakie mogą nastąpić w przyszłości. A te jednoznacznie wskazują na rozwój e-commerce’u – mówi Tomasz Rutowski z Comarch.

E-spożywczak

Sprzedaż wielokanałowa od wielu lat jest obecna w branży handlu detalicznego. Możliwość zakupów online jest niezwykle powszechna wśród producentów odzieży. Marka Levi’s, która ma 565 sklepów na całym świecie aż 40 proc. obrotu generuje przez sprzedaż w internecie. Zainteresowanie kanałami online i zakupami typu click&collect rośnie również w sektorze budowlanym i sprzętu AGD. We Francji Grupa Fnac-Darty od początku kwietnia 2020 roku oferuje bezdotykową usługę click & collect w przypadku spełniających wymogi produktów w 13 sklepach Fnac. Natomiast w przemyśle spożywczym do niedawna pozostawał marginalną i nierentowną działalnością. Według badania przeprowadzonego przez Kantar, do końca 2018 roku handel elektroniczny stanowił zaledwie 7,2 proc. sprzedaży detalicznej żywności w Wielkiej Brytanii, 5,6 proc. we Francji, 4,4 proc. w USA i 2,4 proc. w Hiszpanii.

Jednak te liczby w przeciągu kilku ostatnich tygodniu obróciły się o 180 stopni. W Stanach Zjednoczonych liczba gospodarstw domowych kupujących żywność przez Internet podwoiła się w ciągu kilku miesięcy, rosnąc z 20 mln w sierpniu 2019 roku do 40 mln w marcu 2020 roku. Według Rakuten Intelligence liczba internetowych zamówień na produkty spożywcze w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 210 proc. między 12 a 15 marca (zmiana roczna). Według NetElixir od 1 do 25 marca trend ten wyniósł o 183 proc. Taka sama tendencja występuje w Europie. We Francji udział w rynku elektronicznego handlu żywnością prawie się podwoił, osiągając 10,6 proc. na koniec marca. Między 16 a 22 marca sprzedaż żywności przez internet wzrosła o 142 proc. we Włoszech i o 55 proc. w Hiszpanii. W Polsce na prowadzenie sprzedaży online zdecydowały się przedsiębiorstwa, które do tej pory nie prowadziły takiej działalności m.in. sprzedaż internetową uruchomiła sieć Biedronka.

- Sieci spożywcze obserwują masowy napływ nowych klientów, a w niektórych krajach obsługują nawet kilka milionów gospodarstw domowych. Jednocześnie wielu klientów zaczęło robić regularne cotygodniowe zakupy spożywcze w internecie... Zakupy online są coraz częstszym wyborem konsumentów i stają się nawykiem. Oczywiście kierownicy sklepów są świadomi, że obecny popyt na zakupy internetowe jest czymś wyjątkowym i że część klientów po pewnym czasie powróci do tradycyjnych zakupów w sklepie. Jeśli jednak część tej dodatkowej sprzedaży internetowej przerodzi się w stały trend, jeśli część klientów na stałe zwiększy częstotliwość zamówień elektronicznych (na przykład robiąc zakupy przez Internet co piąty raz - a nie, jak dotychczas, co dziesiąty), wzrost ten może się utrzymać. W ten sposób sektor supermarketów i hipermarketów mógłby osiągnąć poziom, przy którym sprzedaż elektroniczna, wcześniej mało opłacalna, mogłaby zacząć przynosić zyski - mówi Michel Koch, dyrektor generalny Institut du Commerce Connecte.

Do sprawnej obsługi rosnącego zainteresowania zakupami online firmy z branży spożywczej muszą przygotować się od strony informatycznej. Wiele sieci handlowych oferuje taką możliwość, jednak nie była to nigdy główna gałąź biznesu.

- To otwiera szereg możliwości przed nowymi, mniejszymi sklepami, których proces decyzyjny jest krótszy i sprawniejszy. Dodatkowo lokalne firmy stwarzają klientom poczucie kontaktu oraz inspiracji, zarówno w sklepie stacjonarnym, jak i wirtualnym. To może być ich przewaga konkurencyjna nad sklepami sieciowymi i dyskontami. W tym starciu mogą również wygrywać krótszym czasem dostawy oraz sprawniejszą komunikacją z klientami – podsumowuje Tomasz Rutkowski z Comarch.

Pełna treść materiału „Co dalej z handlem po pandemii” znajduje się na stronie https://www.comarch.pl/erp/handel-po-pandemii/ .