Comarch ICT testuje słuchawki Elite HDvoice Axtel
Było to baaardzo dawno temu. Dostałem do testów słuchawki Axtel. Akurat miałem jechać na spotkanie z klientem, który chciał poznać kilka różnych modeli słuchawek. Wrzuciłem więc Axtele do plecaka wraz z produktami konkurencji i pojechałem na spotkanie. Na miejscu okazało się, że słuchawki Axtela nie przeżyły drogi… Jako że słuchawki takie powinny wytrzymywać zginanie, ściskanie, przeżuwanie i rzucanie przez kilka godzin dziennie, nie próbowałem tych strzępków pokazywać klientowi.
Jak wspomniałem na początku- było to baaardzo dawno. Ostatnio producent postanowił poprawić nieco wrażenie i do testów otrzymałem model z górnej półki- Elite HDvoice. Słuchawki od razu trafiły do koleżanek z Call Center, gdzie zostały przetestowane „w ogniu walki” i „na pierwszej linii frontu”.
Zacznijmy zatem od pierwszego wrażenia, czyli wyglądu. Można powiedzieć, że jest nieźle, a porównując do produktu sprzed kilku lat nawet bardzo dobrze. Słuchawki są zaprojektowane w sposób przemyślany - raczej nie jest to Giorgio Giugiaro ani Sir Norman Foster- ale wstydu nie ma. Siedzą pewnie na głowie, skóropodobne poduszki nie uciskają, a mikrofon na giętkim ramieniu to sama radość dla agenta. Do tego trochę metalowych dodatków, które nie wpływają na własności dźwiękowe, a jedynie na estetykę. I nie ma się do czego przyczepić? Niestety jest. Materiał, z którego wykonano słuchawki, sugeruje niższą półkę. Porównując nawet z Jabrą GN2000, czyli rozwiązaniem konkurencyjnym, ale bardziej budżetowym, Jabra jest wykonana z lepszej jakości plastiku. W przypadku Axtela plastik jest bardziej „supermarketowy”, kojarzący się z produktami leżącymi w koszach z wyprzedażą. Dotyczy to zarówno samych słuchawek, jak i mikrofonu. Dodatkowo metalowe wstawki nie siedzą zbyt pewnie i zaczynają się chwiać. Niby można docisną i się nie chwieją, ale chyba tu nie o to chodzi. Czyli mamy jeszcze trochę do optymalizacji.
Co do jakości dźwięku… do słuchawek dołączono kartę dźwiękową, pozwalającą na podłączenie po USB do komputera. Ale lepiej tego nie róbcie. Muzyka jest płaska, brak zupełnie niskich tonów- widać (a raczej „słychać”), że słuchawki wywodzą się z branży telco, a nie Hi-Fi. Przy okazji- za pomocą przycisków na karcie możemy regulować poziom głośności. Zmiany są skokowe, a każdy skok potwierdzany jest radosnym piknięciem. Jeśli zatem często zmieniamy głośność (bo np. mamy dużo nagrań z różnymi poziomami, a lubimy słuchać ich losowo), to zapewne szybko będziemy nienawidzić mądralę, który wymyślił taki patent.
Czyli jest źle? Nie całkiem. Słuchawki trochę za dużo obiecują (USB, nie najgorszy design) w stosunku do tego, co oferują. Ale jeśli potraktujemy je jak zwykłe słuchawki telefoniczne- okaże się, że sprawują się bardzo przyzwoicie. Oferują bardzo dobrą jakość głosu- nasze CC obsługuje m.in. klientów z Czech i Słowacji, pracujących w trudnych warunkach, i nie było problemów z ich zrozumieniem (zrozumieniem klientów, nie problemów)- oczywiście jeśli ktoś rozumie język czeski lub słowacki. A mikrofon na giętkim ramieniu naprawdę ułatwia życie. Agenta słychać znacznie lepiej i głośniej niż w wypadku Jabry GN2000, co jest bardzo pozytywną właściwością. Poza tym jak wspomniałem wcześniej- nic nie trzeszczy, nie pęka, nie zgrzyta. Słuchawki siedzą pewnie na głowie.
Podsumowując, nie traktujmy Elite HDvoice jak rozwiązań z górnej półki, bo będziemy rozczarowani. Ale jeśli będziemy szukać wyrobnika za „budżetowe” pieniądze- to dobry wybór.
Autor:
Michał Szybalski
Business Solutions Manager