Dziennik Gazeta Prawna: Kryzys stworzył szanse dla spółek takich jak Comarch
O kondycji firm informatycznych, trudnych rozmowach z Chińczykami i przyszłości biznesu IT na łamach Dziennika Gazety Prawnej mówi profesor Janusz Filipiak, prezes Comarch SA. Kryzys stworzył szanse dla spółek takich jak Comarch.
W rozmowie z DGP Filipiak zauważa, że ponad 66 proc. prezesów wciąż na pierwszym miejscu stawia szukanie oszczędności operacyjnych, a nie dynamiczny rozwój biznesu. – Kryzys zredefiniował branżę IT. Trzy, cztery lata temu wydawało się, że cały rynek podzielą między siebie giganci tacy, jak IBM czy Microsoft, że cała informatyka światowa znajdzie się w ich rękach. Dla firm takich, jak nasza była to czarna wizja. Giganci skupowali przy tym wiele firm małych i średnich, zajmujących się tworzeniem produktów. Ale okazało się, że zaczynają mieć problemy: z innowacyjnością, z produktywnością i z wchodzeniem na rynki z nowymi produktami. Na to nałożył się kryzys, który obniżył przychody i przyczynił się do problemów finansowych wielu koncernów. Nagle dla ich klientów, obok jakości, zaczęła liczyć się także niższa cena. I to otworzyło szanse dla spółek takich, jak nasza. Pozwoliło nam wygrywać przetargi, do których kiedyś z zasady nawet nie zostalibyśmy dopuszczeni. Karty rozdawane są dziś na nowo, a mniejsze firmy mają szanse na zajęcie mocniejszej pozycji na rynku – podsumowuje Janusz Filipiak.
Zdaniem Filipiaka Comarch jest już na tyle dużą spółką, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę polski rynek, że jeżeli koniunktura jest kiepska, to nie można oczekiwać cudów. - Przy obecnej skali działania możemy być kilka procent lepsi niż rynek, ale raczej już nie kilkanaście. Ostrożnie szacuję, że w tym roku będziemy rosnąć między 5 a 10 proc. Proszę jednak pamiętać, że przy obecnej koniunkturze to bardzo dobry wynik - mówi na łamach DGP prezes Comarch.
Przyjechali, by pozyskać technologię
Szef giełdowej spółki porusza również kwestię chińskich planów koncernu. W jego opinii - Można zrezygnować i do Chin nie wchodzić, ale one za chwilę wejdą do nas. To rynek, który rośnie bardzo dynamicznie, bo Chińczycy są niezwykle pracowici, twardzi, ale też świadomi swojego zapóźnienia pod wieloma względami, jeśli chodzi o rozwiązania IT. Gdy wojewoda małopolski podczas spotkania z chińską delegacją Inspuru zapytał, po co właściwie przyjechali do Comarch, prezes chińskiej spółki odpowiedział mu wprost: Przyjechaliśmy, by pozyskać technologię. Robienie z Chińczykami biznesu to całkowicie inne doświadczenie kulturowe. To niezwykle pracowici, skrupulatni menedżerowie, a negocjacje z nimi to prawdziwa męka. Nasze trwały na przykład cztery dni z rzędu od godziny 9 do 23. W przeciwieństwie do korporacji zachodnich, które o wielu kwestiach rozmawiają kierunkowo, Chińczycy prawie wszystko starają się przekładać na konkretne cele wyrażone w liczbach. To bardzo wymagające intelektualnie - dodaje profesor Filipiak.
Kryzys stworzył szanse dla spółek takich jak Comarch, Dziennik Gazeta Prawna, Michał Fura, nr 16 (2647), 25 stycznia 2010.